Do stolycy przyjechalem, sam nie wiem czemu z tydzien przed odlotem. Zdecydowanie tyle czasu w Delhi to za duzo, to miasto, choc je bardzo lubie jest meczace na dluzsza mete. Obliczylem ze podczas wszystkich moich podrozy do Indii spedzilem w tym miescie juz ponad miesiac!!
W Starym Delhi wstapilem do Mcdonalda ciekawy co tam maja. Dla niewtajemniczonych, jest to dzielnica muzulmanska, wiec wieprzowiny nie podaja, hindusow tez jest troche, wiec wolowina tez odpada.. jedyne mieso jakie mieli to kury i ryby chyba. Spory wybor wegetarianskiego zarcia, wiec wzialem wegeburgera z frytkami i kola. Kurwa, po zjedzeniu i wypiciu napoju uswiadomilem sobie ze byl w tym kubku lód. no i znow tradycje podtrzymalem, nastepnego dnia zatrucie, choc nie tak mocne jak te ktorego doswiadczylem 2lata temu..
Szukanie miejscowy zajelo mi jak zwykle troche czasu, w glówkach im sie poprzewracalo, ceny z kosmosu. Zatrzymalem sie w koncu w tym hoteliku co poprzednio, po dlugim targowaniu sie ze smiesznym kolesiem, ktory mowil jak gumiś, przy czym udawal powaznego biznesmena :).
Main Bazaar od mojej ostatniej wizyty rowno 2lata temu zmienilo sie baaardzo!! Wyjezdzalem przed Commonwelth Games ktore mialo sie odbyc w Delhi. Dzielnica Paharganji miesci sie tuz kolo jednego z najwazniejszych dworcow w stolicy stad wielki remont, ktory w polaczeniu z owczesnym upalem stawal sie niezlym koszmarem. Poszezono ulice, wyburzajac fasady budynkow, pamietam dobrze jak wtedy mozna bylo ludziom do domow zajrzeć :)
Teraz ulica pokryta asfaltem. Wszystko bardziej cywilizoane sie wydaje, oczywiscie tylko na pierwszy rzut oka :)
W Starym Delhi wstapilem do Mcdonalda ciekawy co tam maja. Dla niewtajemniczonych, jest to dzielnica muzulmanska, wiec wieprzowiny nie podaja, hindusow tez jest troche, wiec wolowina tez odpada.. jedyne mieso jakie mieli to kury i ryby chyba. Spory wybor wegetarianskiego zarcia, wiec wzialem wegeburgera z frytkami i kola. Kurwa, po zjedzeniu i wypiciu napoju uswiadomilem sobie ze byl w tym kubku lód. no i znow tradycje podtrzymalem, nastepnego dnia zatrucie, choc nie tak mocne jak te ktorego doswiadczylem 2lata temu..
Ostatnich kilka dni w Delhi spedzilem z Ola, ktora miala samolot dzien po mnie.
No i zakupy, cos czego straaasznie nie lubie robic przed odlotem, od sfixowania ratowala mnie whisky z kolą ;) wieczorami przesiadywalem na dachu sluchajac opowiesci życia dwóch kolesi pracujacych w hotelu. i historia z zakupów: lazilismy z Ola i chcialem kupic torbe zeby zmiescic zakupy. ogladalem jakies wystawione przed sklepik. zauwazylismy lezacego na nich niemrawego szczura :) wlasciciel zaczal go okladac kijkiem po czym probowal wyrzucic, ciulną nim prosto w Ole :D facet nienawidzil szczurow, bo niszczyly mu towar..
No i tak dobrnalem do konca. Rano zlapalem metro na lotnisko. Odprawa i niedlugo potem siedzialem w samolocie Lufthansy do Monachium, tam godzina i samolot do Warszawy. Wychodzac juz po odbiorze bagazu koleś mnie wylowil z tlumu i na kontrole :)
po 4,5 miesiacach witamy w Polsce :)
No i tak dobrnalem do konca. Rano zlapalem metro na lotnisko. Odprawa i niedlugo potem siedzialem w samolocie Lufthansy do Monachium, tam godzina i samolot do Warszawy. Wychodzac juz po odbiorze bagazu koleś mnie wylowil z tlumu i na kontrole :)
po 4,5 miesiacach witamy w Polsce :)