piątek, 16 marca 2012

Shivaratri


Ze snu wyrwaly mnie dzwonki i zawodzące spiewy z charczacego nagłośnienia. Dzwieki dobiegaly z pobliskiej świątyni Shivy. Była polnoc i zaczynalo się święto Maha Shivaratri. Święto hinduistyczne, „noc Shivy”. obchodzone każdego roku w noc z 13 na 14 dnia miesiąca Phalguna. Ulubiony dzien Shivy, albo dzien zaślubin Shivy i Sakti. Kobiety modla się za swoich mezow i synow, niezamężne o meza takiego jak Shiva.. Wyspa Majuli jest usiana swianynkami Shivy. Mieszkałem wtedy jeszcze u Monjita w chatce bambusowej i zupełnie zapomniałem o tym swiecie. Pobliska swiatynia zostala powiekszona o spory namiot. Ludzie odświętnie ubrani. Wszedzie palily się kadzidla i płonęły lampki oliwne. Skladano ofiary z lisci paanu, owocow, kwiatow i mleka.












Po zmroku poszedłem tam znowu, pozostali jedynie mezczyzni. Spora ich grupa. Siedzieli na podłodze. Grali na instrumentach i spiewali. Szybko ktos mi podal mate, żebym usiadl. Za chwile przynieśli mi na liściu ryz (szczegolna jego odmiana, nie wiem czy już wspominałem, wystarczy zalac woda, odczekac i gotowe;))  z kokosem, kielkami. Po chwili przyprowadzono bardzo starego mężczyznę i posadzono go kolo mnie. Zabawny facet. Opowiadal mi rozne historie. Potem ktos poklepal mnie po plecach i podal chillium i już wiedziałem czemu wszyscy tacy weseli i wkręceni w muzyke ;) po zapaleniu ich jekliwa muzyka niesamowicie wkręcała się w glowe i człowiek mimowolnie kiwal się w przod i tyl. Kilkakrotnie częstowano mnie przesłodkimi kulkami. Ktos mi przyniosl szklanke wody z pompy. To była jedna z tych chwil kiedy nie możesz odmowic wypicia wody, bo może to zostac zle zrozumiane, wiec zrobiłem kilka łyków. Mam nadzieje ze nie wylosowałem ameby albo innego świństwa ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz